Huragan, tajfun, cyklon tropikalny i w końcu „orkan” – czym się różnią i czy ostatnie wydarzenia z dynamicznym i specyficznym niżem „Xaver” możemy nazwać huraganem? Odpowiedź brzmi – nie.
Przede wszystkim w przypadku struktur tropikalnych, a więc formujących się nad mocno wygrzanymi akwenami wodnymi (Oceanami) w strefie międzyzwrotnikowej, istotną rolę spełnia temperatura wody, która powinna przekraczać 26 °C. Kluczowa w takim układzie jest również średnia prędkość wiatru (nie porywy!), osiągająca oraz przekraczająca 118,8 km/h. Sama depresja tropikalna, w przeciwieństwie do niżów umiarkowanych szerokości geograficznych, powstaje w warunkach niewielkiego uskoku wiatru – bardzo wysoka temperatura powietrza i duża zawartość pary wodnej doprowadzają do rozwoju mocno wypiętrzonego kłębowiska chmur konwekcyjnych, z którego następnie może rozwinąć się huragan, tajfun czy cyklon tropikalny. Kolejną ważną rzeczą jest brak frontów atmosferycznych oraz wyraźnie zaznaczone „oko”, szczególnie podczas przechodzenia silnych formacji tropikalnych, charakteryzujące się stosunkowo słabym wiatrem i pogodną aurą. Należy zaznaczyć, że huragany, tajfuny i cyklony trop. niczym się od siebie nie różnią, za wyjątkiem rozwoju nad innym akwenem wodnym (http://pogoda.ekologia.pl/Ciekawostki-p … 18959.html, http://pl.wikipedia.org/wiki/Cyklon_tropikalny). Ponadto, obok gwałtownych wiatrów, przynoszą również olbrzymie ilości wody deszczowej z bardzo mocno wypiętrzonych chmur konwekcyjnych, którym towarzyszą też burze, a nawet tornada.
W przypadku głębokich niżów (cyklonów) umiarkowanych szerokości geograficznych, kluczowe dla ich powstania jest bardzo duże zróżnicowanie temperatury na froncie polarnym lub arktycznym, skutkujące występowaniem dynamicznego, wysoko-troposferycznego prądu strumieniowego, który jest krytyczny dla szybkiego pogłębiania się danego układu niskiego ciśnienia. Tego typu niże również powstają na Atlantyku Północnym, z tym, że zdecydowanie bardziej na północ (strefa umiarkowana), aniżeli huragany ze strefy międzyzwrotnikowej (wysoko zawieszony front polarny / arktyczny, duży gradient poziomy temperatury); takimi miejscami są np. rejony Kanady czy otwarte wody Atlantyku Północnego. Następnie, już w zależności od ułożenia prądu strumieniowego oraz ośrodków barycznych na Starym Kontynencie, przemieszczają się dalej na wschód, północny – wschód lub w kierunku południowo – wschodnim. Tego typu ośrodki baryczne posiadają układ frontów atmosferycznych, a średnia prędkość wiatru tylko w nielicznych przypadkach osiąga i przekracza 118,8 km/h i wtedy możemy ewentualnie mówić o huraganowym wietrze, posługując się tylko i wyłącznie samymi kryteriami wiatrowymi dla huraganów 1. kategorii w skali Saffira-Simpsona. W mowie potocznej na terenie Europy przyjęło się nazywanie tak dynamicznych układów niżowych „orkanami”, jednak zdecydowanie lepiej jest posługiwać się pojęciem gwałtownego ośrodka niskiego ciśnienia umiarkowanych szerokości geograficznych lub po prostu silnej wichury (przy czym, jak już podajemy terminologię „orkanu”, to nie mieszajmy jej z pełnoprawnym huraganem). Obok gwałtownych wiatrów, przynoszą także opady deszczu i burze, nierzadko o niszczycielskiej sile, ale również śnieżyce oraz burze śnieżne. Te ostatnie należą jednak do rzadkich wydarzeń – niż „Xaver” z pewnością był wyjątkowy pod tym względem, biorąc pod uwagę tak dużą ich ilość, przy czym z takim scenariuszem należało się liczyć – http://lowcyburz.pl/2013/12/05/dynamicz … e-analizy/
Gwoli sprostowania i ścisłości, w żadnym wypadku, jak to o godzinie 19:30 (06.12.) w programie TVP INFO stwierdziła pani profesor Halina Lorenc z IMGW, tego typu układy nie są pozostałością po tornadach i tajfunach osłabionych na obszarze stanów Ameryki Północnej. To samo tyczy się środków masowego przekazu, które nagminnie używały pojęcia „huragan”. Oczywiście zdarza się, że potencjalnie groźne niże (ale nie osłabione nad amerykańskim lądem tornada czy tajfuny!) rodzą się nad Ameryką i następnie, gdy dostaną się w zasięg aktywnego prądu strumieniowego oraz silnej baroklinowości, ulegają znacznej intensyfikacji już ponad wodami Atlantyku, tym samym zagrażając Europie. Sporadycznie zdarzają się również przypadki docierania w rejon Europy Zachodniej układów niżowych powstałych jeszcze w strefie międzyzwrotnikowej.