Gwałtowne nawałnice i liczne tornada przez ostatnie 3 dni szalały w znacznej części Stanów Zjednoczonych. Szkody i liczba ofiar, jakie po sobie zostawiły, są wyjątkowo duże. W ciągu następnych dni Stany Zjednoczone czekają kolejne nawałnice.
Za Oceanem Atlantyckim sezon na tornada trwa już w najlepsze. Od kilku dni nie ma popołudnia, które by nad Ameryką Północną nie kończyło się burzami superkomórkowymi i niszczycielskimi trąbami powietrznymi. W ciągu ostatnich kilku dób raportowano wystąpienie ponad 200 tornad, w których zginęło ponad 40 osób.
Za zamieszanie w pogodzie w USA odpowiada potężny układ niżowy, który w piątek znalazł się nad środkową częścią Ameryki Północnej. Następnie układ niżowy wraz z frontami atm. przeniósł się na wschód kontynentu i w sobotę popołudniu dał największą od wielu lat serię tornad w stanach wschodniego wybrzeża USA.
W czwartek po południu, w warunkach dużej chwiejności termodynamicznej i dość silnych uskoków pionowych wiatru w troposferze, linia burz superkomórkowych przeszła we wschodniej części stanów Oklahoma i Kansas oraz na zachodzie stanu Arkansas. Oprócz tornad, wystąpiły opady dużego gradu oraz porywiste wiatry. Najsilniejsze tornado zanotowano na południu stanu Oklahoma, w hrabstwie Tushka. Bardzo ważnym czynnikiem przy tworzeniu się tych burz było suche powietrze napływające znad Meksyku w ten region Stanów Zjednoczonych. Dzięki niemu powstał specyficzny front atmosferyczny, określany jako dry line. Linia burz superkomórkowych powstała tuż przed tym frontem, jeszcze w bardzo wilgotnej masie powietrza.
W piątek burze przeniosły się do Missisipi i Alabamy. W ciągu zaledwie doby zgłoszono blisko 100 raportów o tornadach, z czego spora część została już zweryfikowana. Główną przyczyną trąb powietrznych na południowym wybrzeżu USA było bardzo wilgotne i chwiejne powietrze napływające z Zatoki Meksykańskiej. W troposferze nadal panowała bardzo duża dynamika poziomego przepływu powietrza.
Kulminacja groźnych zjawisk nastąpiła jednak wczoraj popołudniem. Pustoszące burze uderzyły we wschodnie stany, w tym Karolinę Północną i Południową oraz w Virginię. W skutek tych nawałnic i tornad zginęły co najmniej 24 osoby, a wiele zostało rannych. Szkody po tornadach wystąpiły w kilkunastu miastach, w tym w centrum stolicy stanu Karolina Północna, Raleigh. Przez Raleigh przeszła bowiem klasyczna superkomórka burzowa z bardzo wyraźną sygnaturą hook echo, występującą w przypadku istnienia rotującego prądu wstępującego w komórce burzowej. Z nagrania lokalnej stacji telewizyjnej wynika, że przez stolicę Karoliny Północnej przeszło tornado osnute smugami deszczu (rain wrapped tornado). W wyniku bardzo silnych pionowych i kierunkowych uskoków wiatru, przy występowaniu bardzo wilgotnej i umiarkowanie
chwiejnej masy powietrza (CAPE na poziomie 1000-1500 J/kg), utworzyły się liczne komórki burzowe, z których znacząca większość szybko przeorganizowała się w superkomórki zawierające silne mezocyklony. Powstawaniu burz dodatkowo pomagała silna konwergencja wiatrów w dolnych 2 kilometrach troposfery oraz dogodne warunki do wielkoskalowego wznoszenia się mas powietrza w środkowej części troposfery. Były to najgroźniejsze burze w tym rejonie USA od co najmniej kilkunastu lat.