Sezon cyklonów tropikalnych na półkuli północnej wszedł w najintensywniejszą fazę. We wrześniu statystycznie najwięcej tych zjawisk formuje się w zachodniej części Pacyfiku – od pięciu do sześciu. Na Oceanie Atlantyckim i wschodniej części Pacyfiku przeciętnie powstaje od trzech do czterech cyklonów, natomiast na centralnym Pacyfiku i w północnej części Oceanu Indyjskiego – średnio jeden cyklon na 3-4 lata.
Jak zatem sytuacja wygląda w tym sezonie? Do tej pory we wrześniu najwięcej tropikalnych cyklonów powstało na Atlantyku – cztery, na zachodnim Pacyfiku – trzy, a na wschodnim Pacyfiku – dwa. Nie odnotowano natomiast cyklonów tropikalnych w centralnej części Pacyfiku i północnej części Oceanu Indyjskiego.
Mimo faktu, że o tej porze roku ilość nazwanych cyklonów na Atlantyku jest nieznacznie większa niż norma wieloletnia obejmująca lata 1966-2009, ich siła nie jest zbyt wysoka – pierwszym huraganem w sezonie był Humberto, który osiągnął ten status 11 września przed południem czasu polskiego – jest to najpóźniej powstały huragan na Atlantyku od 11 lat. Humberto w dalszym ciągu istnieje (z niedługo trwającą przerwą) i znajduje się w centralnej części Atlantyku. Aktualnie posiada status burzy tropikalnej z maksymalną siłą wiatru wynoszącą w porywach ok. 90 km/h. Wg prognoz w ciągu najbliższych dni będzie przemieszczać się na północ, a niedługo potem skręci na północny-wschód w kierunku Europy, tracąc cechy tropikalnego cyklonu i docierając do Starego Kontynentu pod postacią głębokiego, ekstratropikalnego niżu.
Jednak w ostatnich dniach inne cyklony budziły większe zainteresowanie meteorologów i mediów, a przede wszystkim mieszkańców Meksyku i Japonii. Kraje te zostały obrane za cel przez trzy z nich – huragan Ingrid i burza tropikalna Manuel w ciągu niecałych 24 godzin uderzyły w pierwszy z wymienionych krajów, a w tym samym czasie Japonia była atakowana przez burzę tropikalną Man-yi.
Wg agencji Reuters, 2/3 terytorium Meksyku odczuło skutki dwóch cyklonów. Powodzie oraz lawiny błotne wywołane przez ulewne deszcze spowodowały łącznie śmierć 41 osób (w tym w samym Acapulco 21) i zmusiły do ewakuacji dziesiątki tysięcy osób. W niektórych miejscach wystąpiła największa powódź od dziesięcioleci. Dane ze stacji meteorologicznych w serwisie Ogimet zdają się to potwierdzać – przykładowo w przybrzeżnej miejscowości Soto La Marina położonej w pobliżu miejsca uderzenia huraganu Ingrid, w ciągu kilku dni spadło ponad 400 mm deszczu. Lokalnie sumy opadowe mogły być znacznie większe – w przypadku obu cyklonów, amerykańskie Narodowe Centrum ds. Huraganów (NHC), przewidywało miejscami łączny opad rzędu 625 mm.
Tymczasem deszcze w Meksyku wcale nie ustały – Manuel, który z chwilą pisania posta „odżył” nad morzem niedaleko miasta Mazatlan i przekształcił się w tropikalny niż, a także pozostałości huraganu Ingrid, przynoszą silne opady w stanach Sinaloa, Tamaulipas, Veracruz oraz Nayarit. Ponadto niewykluczone, że za kilka dni w zatoce Campeche powstanie kolejny cyklon – układ obecnie znajduje się na wschód od półwyspu Jukatan i w ciągu kilku następnych dni przemieści się nad zatokę Campeche, po czym skieruje się dalej na zachód w kierunku Meksyku. Wg NHC układ ma ok. 60% szans na przekształcenie się w cyklon tropikalny w ciągu pięciu następnych dni. Oznacza to przede wszystkim, że północno-wschodnie regiony Meksyku mogą spodziewać się dalszych, intensywnych opadów deszczu.
Z kolei w Japonię, jak już wspomniałem wcześniej, uderzyła burza tropikalna Man-yi, przynosząc bardzo intensywne opady deszczu – lokalnie aż do 450 mm oraz porywy wiatru przekraczające nawet 160 km/h. Opady deszczu wywołały powodzie i lawiny błotne w wyniku których zginęły dwie osoby, a dziesiątki zostało rannych. Tysiące domów zostało uszkodzonych lub zniszczonych, a setki tysięcy osób zostało zmuszonych do ewakuacji. Silne opady deszczu zmusiły także pracowników elektrowni Fukushima do wypompowywania wody deszczowej gromadzącej się wokół zbiorników ze skażoną wodą, w celu zapobiegnięcia ich wymieszania i przedostania się do gruntu.
Źródło informacji: Ogimet/weather.com
Burza tropikalna Man-Yi do kilkunastu godzin po uderzeniu straciła cechy tropikalnego cyklonu, a obecnie centrum układu znajduje się w okolicach półwyspu Kamczatka. Jednak na zachodnim Pacyfiku wcale nie panuje spokój – wczoraj wieczorem czasu polskiego, ok. 1350 km na południowy-wschód od Tajpej, stolicy Tajwanu, powstał cyklon tropikalny nazwany później Usagi. Prognozy dotyczące jego wędrówki są bardzo złe – wg nich Usagi wykorzysta świetne warunki do rozwoju i przemieszczając się początkowo na zachód, a następnie na północny-zachód (w kierunku Tajwanu i Chin) osiągnie z czasem siłę tajfunu, a przy obecnie prognozowanym uderzeniu w południową część Tajwanu, może osiągnąć nawet 2 kategorię, z maks. siłą wiatru przekraczającą w porywach nawet 200 km/h.
Należy jednak mieć na uwadze, że planowane uderzenie nastąpiłoby za cztery dni, a prognoza siły tajfunu wskazuje na jej stopniowy wzrost. Przy warunkach związanych z niskim uskokiem wiatru i temperaturą powierzchni wody dochodzącej do 30 stopni Celsjusza, niewykluczone, że w pewnym momencie może dojść do gwałtownej intensyfikacji układu. W czasie jej trwania, taki cyklon może w ciągu kilkunastu godzin przekształcić się z burzy tropikalnej w tajfun 5 kategorii, tak jak to było w 2011 roku z supertajfunem Muifą.
Ponadto na zachodnim Pacyfiku znajdują się dwa układy, które mogą przekształcić się w cyklony tropikalne. Pierwszy z nich znajduje się na Morzu Południowochińskim i przemieszcza się na zachód, w stronę Wietnamu. Drugi natomiast znajduje się okolicach Marianów Północnych, ok. 3000 km na wschód od stolicy Filipin, Manili, i przemieszcza się na północny-wschód, w stronę otwartych wód Oceanu Spokojnego.
Wzmożona aktywność cyklonów tropikalnych na półkuli północnej potrwa do października – wtedy ich ogólna ilość w tej części świata zacznie spadać, a z czasem pojawią się pierwsze cyklony na półkuli południowej – głównie w południowej części Oceanu Indyjskiego oraz Pacyfiku. Nie można również wykluczyć pojedynczego przypadku cyklonu tropikalnego bądź subtropikalnego w południowych obszarach Oceanu Atlantyckiego. Jeśli takowy cyklon powstanie, zapewne podobnie jak burza subtropikalna Arani w 2011 roku, otrzyma oficjalne imię.