W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z dynamiczną pogodą nad naszym krajem, objawiającą się przede wszystkim bardzo silnymi porywami wiatru, opadami mieszanymi od deszczu, deszczu ze śniegiem do śniegu, miejscami również krupy śnieżnej i gradu oraz rzadkimi o tej porze roku burzami. Wszystko za sprawą bardzo aktywnych układów niskiego ciśnienia, które doprowadziły do znacznego zwiększenia poziomego gradientu ciśnienia i tym samym do bardzo silnych podmuchów wiatru, które w wielu miejscach kraju dochodziły i przekraczały prędkość 100 km/h. Niniejszy wpis jest krótkim podsumowaniem gwałtownych zjawisk pogodowych, które wystąpiły nad naszym krajem podczas ostatniego weekendu.
Do tak dynamicznej pogody przyczyniły się dwa układy niskiego ciśnienia, którym nadano imiona „Elon” i „Feliks”. Praktycznie do ostatniej chwili modele wyliczały różne trajektorie ruchu tych układów niżowych, aktualizacje raz nieco zmniejszały raz zwiększały możliwe porywy wiatru, do tego niepewna wydawała się sytuacja co do wystąpienia zjawisk konwekcyjnych, które w takich przypadkach intensyfikują gwałtowne porywy wiatru. Generalnie bardziej pewne prognozy możliwe były tuż przed samym uderzeniem niżów. Głębokie układy niżowe formowały się w obrębie bardzo silnego prądu strumieniowego (ang. jet stream) znajdującego się na wysokości ok. 10 km nad północną częścią Oceanu Atlantyckiego, w którym wiatry osiągały prędkość dochodzącą do blisko 400 km/h. Przyczyną pojawienia się tak silnego prądu strumieniowego były duże poziome gradienty temperatury między zimnym powietrzem polarnym chłodnym a ciepłym powietrzem zwrotnikowym. Przy tak dynamicznym przepływie powietrza doszło do rozwoju bardzo aktywnych układów niżowych. Obecność obszaru zwiększonego ciśnienia nad południową częścią Europy doprowadziło do znacznego zwiększenia gradientu ciśnienia, co przyczyniło się do wystąpienia bardzo silnych porywów wiatru.
Pierwszy z niżów „Elon” uderzył w północno-zachodnią część Europy 9 stycznia. Największe podmuchy notowano m.in. na Wyspach Brytyjskich, w Niemczech, Danii i Czechach, gdzie wiatr w porywach znacznie przekraczał 100 km/h. Przykładem mogą być Stornoway na Wyspach Brytyjskich, gdzie maksymalne porywy wiatru dochodziły do aż 181 km/h, Leuchtturm Alte Weser w Niemczech, gdzie zanotowano poryw 151 km/h, Skrydstrup w Danii (126 km/h) czy Serak w Czechach z porywem maksymalnym 122 km/h. Wiatr wyrządził wiele szkód na terenie Niemiec w postaci powalonych drzew, uszkodzonych linii energetycznych i miejscami pozrywanych dachów. W środowisku tak silnych warunków kinematycznych wraz z niewielkimi wartościami energii potencjalnej dostępnej drogą konwekcji doszło do uformowania burz, które na terenie Niemiec utworzyły formację liniową, wędrującą w kierunku Polski. W zachodniej i południowo-zachodniej części kraju pojawiły się wyładowania atmosferyczne a w okolicach Zielonej Góry wraz z burzą wystąpił opad gradu o średnicy 1-2 cm. Mocno wiało również w Polsce, głównie na południu, zachodzie i północy kraju, gdzie notowano największe porywy wiatru, które w wielu miejscach dochodziły do 80-90 km/h, w Legnicy zanotowano 97 km/h a w Kłodzku maksymalny poryw wiatru osiągnął prędkość 101 km/h. Bardzo mocno wiało w wysokich partiach gór, na Kasprowym Wierchu wiatr w porywach osiągnął aż 151 km/h.
W momencie gdy „Elon” odsuwał się na wschód zaatakował kolejny niż „Feliks”, który przyczynił się do jeszcze bardziej dynamicznej sytuacji pogodowej nad naszym krajem. Wraz z jego nadejściem nad Polskę nasunął się system frontów atmosferycznych z nim związanych. Ciepły front, który przechodził w ciągu dnia nad naszym krajem, przynosił słabe i umiarkowane opady deszczu. Wraz z frontem napłynęło ciepłe powietrze, czego skutkiem były wysokie jak na ten okres wartości temperatury w najcieplejszym momencie dnia. Najcieplej było na południu, zachodzie i południowym zachodzie kraju, we Wrocławiu zanotowano 15,3°C, w Legnicy 15,1°C a w Jeleniej Górze 14,5°C. W wielu miejscach temperatura maksymalna dochodziła do 11-13°C, co niewątpliwie nie jest częstym zjawiskiem o tej porze roku.
Tymczasem po południu nad Niemcami na chłodnym froncie atmosferycznym doszło do utworzenia liniowej formacji konwekcyjnej, która szybko przesuwała się w kierunku południowo-wschodnim docierając wieczorem do Polski. Analizując odczyty skanów radarowych widać jak rozległa i dobrze rozbudowana była owa formacja. Jak już wspomniano, przy takich sytuacjach pogodowych duże znaczenie dla prognozowania siły wiatru ma rozwój konwekcji. W tym przypadku wartości energii konwekcji nie były duże, ale wystarczyły by przy wysokich wartościach kinematycznych doszło do utworzenia formacji liniowej. Przy przechodzeniu takich struktur konwekcyjnych wzrasta ryzyko wystąpienia bardzo silnych porywów wiatru. Tak było i tym razem. Podczas przechodzenia linii z północnego-zachodu w kierunku południowo-wschodnim wystąpiły silne porywy wiatru. Warto dodać, że w wielu miejscach silny i porywisty wiatr pojawił się już po przejściu liniowej formacji konwekcyjnej. 10 stycznia i w nocy z 10 na 11 stycznia wiatr osiągał największą siłę. Równie mocno wiało również w niedzielę 11 stycznia. Najsilniejsze maksymalne porywy wiatru wystąpiły m.in. w: Cewicach (111,7 km/h) Łebie (108,1 km/h), Ustce (104,5 km/h), Olsztynie (104,5 km/h), Kielcach (100,9 km/h), na Kasprowym Wierchu zanotowano 147,7 km/h. W wielu miejscach kraju porywy wiatru dochodziły do 80-90 km/h. Skutkiem potężnej wichury były niestety liczne zniszczenia, zerwane dachy, setki tysięcy ludzi bez prądu. O sile wiatru świadczy ilość raportów zgłoszonych do Europejskiej Bazy Danych o Gwałtownych Zjawiskach Atmosferycznych.
W porównaniu do wcześniejszych incydentów wiatrowych nad naszym krajem z połowy grudnia czy z początku stycznia tym razem siła wiatru była znacznie większa niż w poprzednich przypadkach. Należy tu brać pod uwagę przede wszystkim wartości maksymalnych porywów wiatru oraz obszar ich występowania. O ile wcześniej mocno wiało głównie nad morzem oraz w górach o tyle tym razem bardzo silne podmuchy wiatru pojawiły się w głębi kraju. Rozwój formacji konwekcyjnych, w tym przypadku formacji liniowej, która przeszła niemal nad całym krajem, również świadczy o dynamice i sile wspomnianych układów niżowych oraz zjawisk pogodowych z nimi związanych.