W ciągu minionej doby Polska ponownie została nawiedzona przez gwałtowne burze, które przyniosły obfite deszcze, bardzo duży grad oraz porywiste wiatry. Największe straty po burzach występują w woj. świętokrzyskim, opolskim i podkarpackim.
Pierwsze burze pojawiły się jeszcze przed wtorkowym świtem w pasie od Ziemi Lubuskiej po Ziemie Łódzką. Miejscami komórki burzowe przynosiły opady gradu o średnicy do 3,5 centymetra. Tak było między innymi w okolicach Kościana w woj. wielkopolskim. Później silniejsza burza uformowała się nad województwem łódzkim i przemieściła się na północ i wschód województwa świętokrzyskiego. W pewnym momencie układ burzowy stworzył charakterystyczną linię szkwału z łukowatym wygięciem, która jest określana jako bow echo. Na szczęście do tej pory nic nie wiadomo na temat skutków przejścia wyżej wspomnianej formacji. Burzy towarzyszyła widowiskowa i groźnie wyglądająca, ciemna i niska chmura szelfowa, określana często jako wał szkwałowy.
O wiele gorsze rzeczy w pogodzie zaczęły się dziać we wczesnych godzinach popołudniowych na pograniczu województw wielkopolskiego, dolnośląskiego oraz opolskiego. Około godziny 15:00 sporo silnych komórek powstało także na południu i wschodzie woj. dolnośląskiego oraz w woj. opolskim, gdzie na skutek bardzo obfitych opadów deszczu doszło do powodzi błyskawicznej. W kolejnych godzinach było jeszcze groźniej – potężne superkomórki burzowe uformowały się w woj. świętokrzyskim, powodując opady gradu o średnicy dochodzącej nawet do 9 centymetrów. Gradobiciom nieraz towarzyszyły silne wichury. Na skutek burzy gradowej najbardziej ucierpiała południowa część Kielc oraz sąsiadująca z miastem gmina Morawica. Powstałe na terenie woj. świętokrzyskiego burze dość szybko stworzyły układ wielokomórkowy, który następnie przemieścił się na południowy wschód, w stronę Sandomierza. W tym mieście burza była również bardzo silna, z potężną wichurą oraz z gradobiciem.
Z kolei tuż przed godziną 18:00 w rejonie Jeleniej Góry pojawiły się kolejne superkomórki. Jedna z nich w miejscowości Chrośnica doprowadziła do uformowania się lokalnej, umiarkowanie silnej trąby powietrznej. Żywioł ten zniszczył lub uszkodził kilkanaście budynków, ponadto połamał liczne drzewa i zerwał linie energetyczne. Kilkanaście minut wcześniej podobną trąbę powietrzną widziano także przy polsko-czeskiej granicy w okolicach Głuchołaz w woj. opolskim. Wszystko jednak wskazuje na to, że te niecodzienne zjawisko szalało tylko po stronie czeskiej, gdzie – jak donoszą czeskie media – również było przyczyną uszkodzeń i zniszczeń kilkunastu budynków.
Pod wieczór główna strefa burz znalazła się w województwie podkarpackim. Układ burz, który przemieścił się znad Kotliny Sandomierskiej, nadal był bardzo groźny. W jego strefie występowały silne porywy wiatru, opady gradu o średnicy do 5 cm oraz obfite opady deszczu. Straż Pożarna zaraz po burzach musiała w tym regionie interweniować kilkadziesiąt razy. Nie obyło się bez zerwanych dachów i zablokowanych powalonymi drzewami dróg. Niektórym burzom, które wystąpiły w ostatnich godzinach na terenie Polski południowej, towarzyszyła nadzwyczaj duża aktywność elektryczna. Jest to charakterystyczne dla burz występujących w bardzo chwiejnej i niestabilnej, zwrotnikowej masie powietrza. Co istotne, prognozy numeryczne dość dobrze obliczyły rozwój omawianej sytuacji nad naszym krajem, dzięki czemu prognozy dotyczące wtorkowych burz okazały się dość trafne.
Wczorajsze burze były najsilniejszymi tego typu zjawiskami w Polsce od początku 2013 roku. Jednocześnie dały też największy w średnicy grad w Polsce od kilku lat. Szkody po przejściu nawałnic mogą sięgać nawet kilkudziesięciu milionów złotych, ale ich pełny bilans poznamy dopiero za kilkanaście dni.